Były wójt Czerwonaka ponownie w sądzie

W środę w poznańskim Sądzie Okręgowym rozpoczął się proces odwoławczy ws. przekroczenia uprawnień przez urzędników z Czerwonaka. Chodzi m.in. o byłego wójta Czerwonaka i jego zastępcę.

– Uważamy, że wyrok sądu pierwszej instancji jest niesłuszny oraz zasadny jedynie w kwestii skazania dwóch osób. Sądzimy, że zgromadzony materiał dowodowy pozwalał również na skazanie pozostałych osób – nie ma wątpliwości prokurator Maciej Maćkowiak z poznańskiej Prokuratury Regionalnej, która prowadziła śledztwo (jeszcze jako Prokuratura Apelacyjna) dotyczące przekroczenia uprawnień przez urzędników gminy Czerwonak i ustawiania przetargów. Przypomnijmy, że poznańska Prokuratura Apelacyjna zakończyła śledztwo w sprawie nieprawidłowości przy organizowaniu przetargów w gminie Czerwonak w grudniu 2009 roku. Oskarżeni zostali m.in. Mariusz P., ówczesny wójt Czerwonaka, Tomasz S., ówczesny zastępca Mariusza P., Dorota D., która pracowała w urzędzie gminy Czerwonak czy budowlaniec i biznesmen Stanisław D.

Afera wybuchła jednak już w 2007 roku, kiedy to zarzuty postawiono Stanisławowi D. Chodziło o przetarg na termomodernizację Przemysłowego Instytutu Maszyn Rolniczych w Poznaniu. Miał on zostać ustawiony tak, aby wygrał go właśnie Stanisław D. Podobnie miał zostać ustawiony przetarg na modernizację budynku urzędu gminy w Czerwonaku. Według prokuratury również w tym przypadku zlecenie miał zdobyć właśnie Stanisław D. Śledczy uważają, że Stanisław D. porozumiał się z zastępcą wójta, Tomaszem S., który przewodniczył komisji przetargowej oraz z jej sekretarzem, Dorotą D. Urzędniczka była w gminie inspektorem do spraw inwestycji. Uzgodnienia miały dotyczyć takiego ustalenia wysokości zlecenia, terminu przetargu oraz rozpoczęcia prac, aby zwyciężyła firma Stanisława D. Biznesmen miał też obiecać urzędniczce – za ułatwienie zwycięstwa – 10 tysięcy złotych.

Z kolei sam ówczesny wójt Mariusz P. został oskarżony o poświadczenie nieprawdy w dokumentach związanych z organizacją przetargu. Prokuratura zarzuciła mu, że w sierpniu 2007 roku usankcjonował swoim podpisem dokumenty, które nie zawierały prawdziwych danych, a dotyczyły zamówienia u Stanisława D. remontu i ocieplenia siedziby władz gminy. Mariusz P. tłumaczył, że nie miał jakichkolwiek informacji o nieprawidłowościach i jedynie zatwierdzał przekazane mu dokumenty.

Proces ruszył w marcu 2010 roku. Na ławie oskarżonych zasiadło ostatecznie sześć osób. Głównym oskarżonym był Stanisław D. Ostatecznie proces zakończył się dopiero w listopadzie 2015 roku. Mariusz P. i Tomasz S. zostali uniewinnieni. Skazana została jedynie urzędniczka oraz Stanisław D. Od wyroku odwołała się obrona Stanisława D. oraz prokuratura. Pierwsza rozprawa apelacyjna miała odbyć się w październiku tego roku. Ta jednak została odwołana z powodu choroby obrońcy Stanisława D. Nowy termin wyznaczono właśnie na wtorek, 7 grudnia.

Na rozprawie obecni byli Mariusz P., Tomasz S., Stanisław D. oraz Dorota D. Wtedy też okazało się, że mecenas Paweł Sowisło, obrońca Stanisława D., złożył wniosek o wyłączenie jawności rozprawy. – Jest to konieczne, ponieważ w sprawie występuje materiał dowodowy o charakterze tajnym – argumentował swój wniosek mecenas Sowisło. Z wnioskiem zgodził się również prokurator, a sąd ostatecznie go uwzględnił. Dalsza część rozprawy toczyła się już bez obecności publiczności i mediów.

Informacja: www.gloswielkopolski.pl